poniedziałek, 18 czerwca 2018

Trochę optymizmu, demon na smyczy.

Dziś w pracy ponownie byłam w biurze.
Ciężki dzień, każdy jakiś nerwowy, zniechęcony, agresywny...
Po pierwszych napotkanych przeszkodach chciało mi się płakać, lecz z upływem czasu było jakoś tak stabilniej i wszystko zaczynało tworzyć całość...
Odetchnęłam z ulgą, rozluźniłam mięśnie i zaczęłam oddychać równomiernie.
Napięcie zeszło i popołudnie było o wiele lepsze.
Kiedy skończyłam pracę spotkałam się że znajomą na kawę i lody. Znaczy ja jadłam lody, ona piłą tylko kawę. D Miałam chwilowe wyrzuty sumienia i poczucie wstydu, że będę bardziej gruba, że ona potrafi odmówić a ja zamówiłam... No ale ponownie wzięłam pare głębszych oddechów i uznałam, że skoro mam ochotę to mam święte prawo zjeść te lody i nie będę ich sobie odmawiała. W końcu pracuję i mogę sobie sprawić przyjemność.
Rozmawiałyśmy, pochodziłyśmy po sklepach, pożartowałyśmy... Było miło.
Po powrocie do domu nadal czułam się w miarę dobrze.
Nie mam ochoty płakać, nie mam ochoty robic sobie krzywdy.
Oczywiście z tylu głowy to wciąż mnie próbuje atakować ale nad tym panuję.
Nie mam dziś włączonego agresora który sprawia, że się poddaję... Wręcz jestem jakaś nad wyraz wycofana...
Ale to dobrze. Przynajmniej nie zanosi się na kłótnie.
Podsumowując...
Nie było tak źle, tego dzisiejszego dnia.
Nie wiem czy ktoś to czyta, ale statystyka pokazuje, że ktoś zagląda... Więc...
Jak się czujesz? 
Jak minął Ci dzień?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz