niedziela, 10 czerwca 2018

Przeplatanka nastrojowa ciąg dalszy.

Jak już zwlekłam się z łóżka po wyciskaniu drzemki z 10 razy to poczułam, że to może być dobry dzień.
Zaczęłam się zbierać do pracy, wypiłam kawę, dałam kotu jeść i powędrowałam w dalszą podróż życia codziennego.
W pracy jak to ostatnio bywa nie mogłam pracować według grafiku tylko zostałam oddelegowana na wycieczkę z inną grupą.
Przewidywałam to(braki w personelu), więc nawet nie byłam rozczarowana. Było nawet fajnie. Wróciłam zmęczona ale dalej w nie najgorszym nastroju.
Po przekroczeniu progu mieszkania wszystko prysło i wypełniła mnie agresja...
Następnego dnia czułam się o wiele lepiej. Wstałam bez problemów.
Tym razem na wycieczkę pojechałam ze swoją grupą, w inne miejsce ale było świetnie. Naprawdę mi się podobało.
Atmosfera była świetna, dzieci dobrze się bawiły, wszystko było naprawdę dobrze zorganizowane.
Wróciłam do domu, standardowo zrobilam obiad, ogarnęłam mieszkanie i oglądałam seriale...
Było spokojniej. Czułam się zmęczona ale usatysfakcjonowana.
Zasnęłam bez problemów.
Dobrze czasem odpocząć od nieustannie pojawiającej się myśli, że lepiej by było to wszystko zakończyć.
Szukam inspiracji do mieszkania, bo zacznę od gruntownego remontu.
Cieszę się, ale jestem również przerażona. 
Nie wiem jak się za to zabrać. Wszelkie prace wykończeniowe powodują ucisk w żołądku, bo nie będzie mnie stać na ekipę od malowania...
A ja nigdy nie robiłam takich rzeczy sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz