środa, 20 czerwca 2018

Nienawidzę cię, nie odchodź. Borderfaza.

Nadmiar zmęczenia, emocji, pretensji, smutku i rozczarowania daje mi się we znaki... To przykre.
W pracy jeszcze jakoś panuję nad sobą i skupiam się na obowiązkach... Ale to ci się dzieję po to jest totalne przeciwienstwo.
Nienawidzę ludzi, rzucam przedmiotami, krzyczę...
Zmieniam się w potwora.
Potrzebuję zapalić, ale nie mam już fajek.
Roznosi mnie.
Leżę, słucham muzyki i próbuje się opanować... Ale targają mną emocje.
Jestem samotna.
Niezrozumiana, zagubiona, sprzeczna i nieszczęśliwa.
Łaknę ludzi i jednocześnie ich odpycham.
Zasługuję na wsparcie którego nie otrzymuję... dla tego to się tak kończy.
Frustracja zamienia się w agresję.
Potrzeba bezpieczeństwa również...
Oby łzy mnie oczyściły.
To naprawdę zły dzień.
Muszę zmienić swoje życie.
Nie chce tak dalej.
Granica wytrzymałości się kończy...
Muszę reagować zanim moje życie się rozwali na kawałeczki...
Boże, daj mi siłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz