niedziela, 24 czerwca 2018

Spokojna sobota. Relaks, spotkanie rodzinne i dzień ojca.

Wczorajszy dzień przyniósł mi trochę odpoczynku i satysfakcji.
Rano nie spiesząc się wstałam, ogarnęłam się, nadgoniłam seriale i poszłam do sklepu po klej, jo kochany kotek znowu mi oderwał listwę spod mebli...
Stojąc pod sklepem okazało się, że o 13:01 spóźniłam się o minutę i niestety jest zamknięty. Cóż... Poszłam więc do biedronki, bo Przecież w niedzielę zakaz handlu, a jeść trzeba...
Poszłam do ojca, dałam mu prezent, powiedziałam chwilę i poszłam do domu tłumacząc sobie, że dobrze zrobilam, że mimo, że nigdy nie obchodzę dnia ojca to nie wypada bo olać...
Potem zadzwonił mój brat, że jest w okolicy to przy okazji wpadnie do mnie...
Niechętnie zaakceptowała ten fakt, bo trzeba było ogarniać podłogi bo przecież pełno sierści wszędzie ale zamiast szukać wymówek jak zawsze to robię to zabrałam się do sprzątania...
Potem byłam z siebie dumna, że nie dałam wygrać swoim myślom automatycznym, że łatwiej powiedzieć, że wychodzę czy ne ma mnie w domu byle by uniknąć kontaktu z kimkolwiek...
Było miło. Posiedzieliśmy przy procentach, gadaliśmy o wszystkim i o niczym, czas szybko minął.
Dziś się wyspałam, czuje się lepiej niż ostatnio.
Nie myślę o śmierci, nie mam natrętnych myśli o cięciu... Jestem mniej zmęczona.
Zaraz zabieram się za obiad.
Pojawię się jeszcze trochę z kotem...
Nie mogę powiedzieć, zeszycie jest fajne, ale jest znośnie.
Sen duuuzo zmienia...
Porządek mnie uspokaja, mogę spokojnie chodzić po domu i nie wkurzać się, że podłoga jest brudna i że mój chłopak nie odkurzył, że mi nie pomaga i najlepiej jak z nim zerwę, bo mam dosyć...
Także, wysypiajcie się kochani.
Odpoczywajcie.
Spotkajcie się kimkolwiek, rozmawiajcie...
Korzystajcie z życia.
Ja też będę się starać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz