niedziela, 16 września 2018

Dobry uczynek czy rezygnacja przez schematy? DDA.

Chciałabym pójść z psem rodziców na spacer, bo biedaczek ma za mało ruchu... Ale wiem, że przez to będzie skakał na każdego i ciągnął i zanim dojdę nad jezioro to nie będę mieć siły wrócić. To dobre o satysfakcjonujące zmęczenie, ale zawsze się boję, że ma pchły a ja się boję robaków i potem mam schizę.
To najmniejszy problem. Bo pewnie i tak pójdę, bo mi to żal...
Ale rodzice.
Muszę iść do nich i pewnie z nimi rozmawiać, bo nie wypada wziąć psa i wyjść.
Pewnie będą pytać o fajki,czy dam im na tytoń a ojciec znowu wypali ze swoim "pożycz na piwo"...
Alkoholizm... Wiem, że są chorzy... Ale ciągle się łudzę, że się zmieniłi... Że już nie piją tyle i dbają o siebie.
Zdarza się. Raz czy dwa na miesiąc są trzeźwi, czyści i akurat wtedy ich widzę, no i łapę się tego wierząc, że wreszcie będą normalni...
Ale przy kolejnych spotkaniach się rozczarowuję... I tak w koło...
Zawsze po ich spotkaniu mi smutno.
Pomagam im jak mogę... Kupuję prąd, jedzenie... Namawiam rodzeństwo do pomocy, bo mama zawsze mówi że z zasiłku przedemerytalnego z komornikami nie da się przeżyć... A jak dostają pieniądze to 3/4 idzie na chlanie i tytoń A reszta na czynsz(ponoć) i może jakieś mięso na zupę...
A jeść trzeba cały miesiąc. I tutaj też koło się toczy...
Pewnie powinnam im nie pomagać. Ale nie umiem odmówić kiedy wiem, że mają pustą lodówkę, nie jedli od 3 dni i siedzą po ciemku, bo nie mają prądu.. Po prostu nie umiem powiedzieć, że macie co chcieliście... To z waszego wyboru tak jest.
Może nadejdzie dzień, że się ogarną i zaczną żyć jak ludzie a nie menele, A może umrą z przepicia...
Smutne, ale czas pokaże...
Cóż...
Idę się zbierać po psa...
Może ten dzień nie będzie tak ponury jak czuje się w tym momencie.
Widzę, po statystykach, że ktoś czyta, szkoda, że odbija się to echem... Miło by było zobaczyć jakiś odzew. Ale nic na siłę.
Miłego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz