wtorek, 22 stycznia 2019

Wciąż depresyjne...

Dziś nawet się cieszyłam bo jakoś w połowie dnia zaczęłam wchodzić w fazę wypierania złego nastroju... Nie mogłam przestać się uśmiechać...
Nawet udało mi się oszukać współpracowników, że wszystko jest super, że życie jest piękne.
Możliwe, że to po prostu zawór bezpieczeństwa zadziałał, bo miałam historyczny płacz na końcu nosa...  Jednak długo się to nie utrzymało.
To było tak męczące, że wypompowało mnie całkowicie.
Nawet na warsztatach psychologicznych musiałam się wyłączyć i się patrzeć na nikogo, bo aż mną telepało momentami... Czuje, że jeszcze parę takich dni i całkowicie się pogrąże w beznadzieji... Nie daj boże, żebym posłuchał swoich myśli i wyładowała się na sobie. To nie jest na to odpowiedni czas. Zbyt trudno będzie mi to ukryć.
Ostatnio nawet wyglądając z 7 piętra przeminęło mi przez myśl, że to by było najlepsze w tej sytuacji. Ale szybko się opanowałam...
Umysł płata mi figle.
Muszę nad sobą panować.
Obym jutro nie obudziła się że łzami w oczach.
Jak się to utrzyma to muszę pójść na l4.
Muszę odpocząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz