niedziela, 12 sierpnia 2018

Nie chcę zapeszać... więc napiszę tylko że nie jest źle.

Bałam się powrotu reszty pracowników, ale nie jest tak źle...
Oczywiście nie obyło się bez kłótni i błędów przez które mieliśmy zebranie ale póki co da się wytrzymać...
Jest mało dzieci i jeszcze nie ma takiej rutyny więc nie ma się co cieszyć ale pozwala to się przyzwyczaić do atmosfery panującej tam...
Małe kroki niszczące nadzieję na dobrą współpracę są lepsze niż atak obgadywania i pretensji od pierwszego dnia... 
Trzeba szukać pozytywów ;)
W domu po rozmowie z chłopakiem o naszym związku też się trochę uspokoiło...
Staramy się rozmawiać i poprawić nasze relacje...
Nie chce zapeszyć ale funkcjonujemy lepiej jako domownicy, a to już dużo zmienia.
Upały mnie już wykanczają, nie lubię słońca ani wysokich temperatur. 
Dziś na szczęście jest chłodniej. Da się zrobić cokolwiek i łatwiej się oddycha.
Boję się, że lepszy nastrój pryśnie jak bańka mydlana i znowu się wszystko posypie.
Zdaje sobie sprawę, że to akurat normalne zwłaszcza przy borderline.
Staram się żyć dniem dzisiejszym i nie myśleć o tym co może być. Udaje mi się ale podświadomość działa mimo wszystko.
Dziś noc spadających gwiazd.
Co roku obserwuję niebo aby ujrzeć perseidy.
To przyjemne i satysfakcjonujące jeśli uda mi się zobaczyć chociaż jedną.
Może dziś pójdziemy nad wodę z kocem i posiedzimy razem patrząc w niebo.
Chciałabym.
Co będzie czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz