To dla mnie okropny czas.
Czuje się fatalnie...
Na zmianę zajadam emocje i się karam poprzez nie jedzenie...
Gdy patrzę na swoją rękę oczami wyobraźni widzę jak są w niej rany i leje się krew...
Trwam lecz czy potrafię jeszcze długo oszukiwać innych?
Na ile jeszcze starczy mi sił aby walczyć ze sobą?
Pytania uderzają echem o wnętrze mojej głowy nie dając nadziei.
Niby funkcjonuje, niby się rozwijam, niby coś że sobą robię a jednak czuje się nic nie warta.
Nie próbuje nawet rozmawiać z kimś namacalnym o tym, jak się czuję, co się aktualnie kotłuje w mojej głowie.
Jak bardzo będę siebie nienawidziła przez kolejne następne 2 dni świąt... Jak bardzo będę żałować...
Jestem rozemocjonowana.
Chciałabym o tym nie myśleć, ale to cis wewnątrz mi nie daje żyć...
I tak od 10 lat.
Niedziela będzie najgorsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz